O mnie

Moje zdjęcie
Poland
"Wiek kobiety nic nie znaczy, można olśnić w wieku dwudziestu lat, być czarującą po czterdziestce i mieć nieodparty wdzięk przez resztę życia" - Coco Chanel

sobota, 14 lutego 2009

BYĆ PIĘKNYM, MŁODYM, BOGATYM I SZCZĘŚLIWIE ŻYĆ.

Dzisiejsze media kreują dookoła wizerunek pięknych, młodych i bogatych. Wiele (wielu) z nas wydałoby fortunę na to by poczuć się młodszym i piękniejszym, a może zdrowszym. Producenci kosmetyków zalewają nas dziś kuszącymi propozycjami coraz to lepszych preparatów. Czytamy, słuchamy o coraz to nowszych odkryciach substancji, które odpowiedzialne są za procesy starzenia.

Któż nie chciałby być jak samica karmazyna, która po zakończeniu dojrzewania seksualnego nie starzeje się, a jednocześnie chyba nikt nie chciałby być łososiem, który to z kolei po zakończeniu tarła zaczyna się gwałtownie starzeć, chorować i w krótkim czasie ginie.

Kobiety ok. 50 r.ż. w większości tracą zdolność do wydawania potomstwa, czy to ewolucyjnie powinien być kres życia?
Bo dziś medialnie oddaje się „hołd” młodości. Starości się „nie kocha”, nie jest medialna...
Nawet na rynku pracy starsi, chorzy są dyskryminowani.

Więc szukamy wszyscy tego antidotum na młodość J.
I tak z jednej strony szukamy środków odmładzających, wydajemy na nie fortunę, a z drugiej strony żyjemy w warunkach, które sami sobie stwarzamy: coraz większego smogu, coraz większego promieniowania UV, coraz szybszego tempa życia, pracy od świtu do nocy i potwornego stresu z tym związanego, coraz bardziej modyfikowanej i „sztucznej” konserwowanej żywności (w ciągu roku zjadamy ok. 54 kg konserwantów!!!)
To wszystko powoduje, że dotyka nas coraz więcej chorób cywilizacyjnych.
To wszystko zwiększa tzw. stres oksydacyjny, którego uniknąć nie możemy, a który w ogromnym stopniu odpowiedzialny jest za procesy starzenia.
To wszystko powoduje, że nasz organizm poprzez niedobory makro i mikro składników zmniejsza odporność.
Co to jest stres oksydacyjny?
Bardzo prostym językiem mówiąc: w procesie przemiany materii powstają wolne rodniki. Prędzej czy później, gdy mówimy o starzeniu się organizmów to słowo pada.
Działanie wolnych rodników widoczne jest dopiero po pewnym czasie. „Tam gdzie jest ogień tam i dym.”
Wolny rodnik to cząsteczka (najczęściej tlenu) pozbawiona jednego elektronu, bez którego nie może stanowić pełnej cząsteczki. Dąży więc do uzupełnienia brakującego elektronu i szuka go w cząsteczkach związków, znajdujących się w innych tkankach. Poszukujący równowagi rodnik bardzo łatwo wchodzi w reakcje z napotkanymi substancjami a
zabierając im brakujący elektron, odzyskuje równowagę, niszcząc ją wokół siebie. Powoduje to uszkodzenia białek, tłuszczów i kwasów nukleinowych komórek.

Zatrzymam się na wyglądzie zewnętrznym, czyli na wyglądzie naszej skóry bo tym zajmuję się zawodowo.
W skórze właściwej znajdują się i powstają poziome włókna kolagenu i pionowe włókna elastyny, tworzące rusztowanie dla struktury naskórka. Dzięki nim skóra jest jędrna, elastyczna i dobrze napięta. Z czasem jednak tych włókien jest coraz mniej a te, które pozostają ulegają uszkodzeniom i nie działają już tak sprawnie.

Wolne rodniki obniżają odporność organizmu i nasilają procesy starzenia.
Niszcząc lipidy naskórka, uszkadzają jego naturalną barierę ochronną. Skóra staje się sucha i skłonna do podrażnień. Naruszone zostają również włókna kolagenowe i elastynowe skóry właściwej, a to prowadzi do zmniejszenia jej elastyczności i przyśpiesza powstawanie głębokich zmarszczek. W skrajnych przypadkach dochodzi do uszkodzenia kwasów nukleinowych, odpowiedzialnych za prawidłową budowę komórek, co może prowadzić do rozwoju raka skóry.
Takie działanie oczywiście szkodzi naszej urodzie.

Na to ,żeby skóra pięknie wyglądała nie wystarczą dziś najlepsze preparaty kosmetyczne i zabiegi, choć w ogromnym stopniu niwelują skutki toksycznego, co tu dużo mówić życia.
Zabieg w gabinecie kosmetycznym to przecież nie tylko nałożenie różnorodnych mazideł i papek. Dzisiejsza kosmetologia posunęła się mocno do przodu zarówno w jakości i dostępności preparatów kosmetycznych, sprzętu kosmetycznego, ale również w tworzeniu całej otoczki sprzyjającej wyciszeniu się, zrelaksowaniu, zapewnieniu choć krótkiego odpoczynku. Stąd też moda przeogromna dziś na SPA czy DAY SPA. Każdy niemalże hotel chce mieć choć maleńkie miejsce wyciszenia i odnowy biologicznej. Gabinety kosmetyczne zmieniają swój wizerunek.

Problemy ze skórą zaczynają się najczęściej od niewłaściwej diety, dostarczającej nam zbyt mało witamin, mikro i makro elementów. Skóra zaczyna się łuszczyć, staje się coraz bardziej wrażliwa, często również na preparaty kosmetyczne, podatna na infekcje bakteryjne i grzybicze, paznokcie stają się łamliwe, kruche, a włosy szare, bez połysku i przerzedzają się.

Tempo życia powoduje, że nie mamy czasu na celebrowanie jedzenia i komponowanie posiłków; jemy w pośpiechu i często po prostu cokolwiek. I choć koncerny kosmetyczne podają nam coraz lepsze preparaty, to nawet ten najdroższy kosmetyk często nie zaspokaja potrzeb naszej skóry.

W takich przypadkach warto uzupełnić nasza dietę w suplementy, które
dostarczą witamin, minerałów i naturalnych antyoksydantów niezbędnych do prawidłowego
funkcjonowania organizmu.
„Suplementy diety, zwane również “endokosmetykami” lub “nutrikosmetykami” - to preparaty zawierające odpowiednio zestawione substancje działające na konkretnym obszarze lub te, szczególnie cenne, działające wielokierunkowo i ogólnie poprawiające kondycję ustroju ludzkiego. Ponadto dobrze dobrany zestaw witamin i mikroelementów pozwala lepiej pokonywać stres, który jak wiadomo, odbija się wyjątkowo niekorzystnie na naszym wyglądzie.”

Nasza skóra to nie tylko obszar eksponowania nas światu. To bardzo ważny organ ochronny, termoregulator, narząd wydzielniczy i czuciowy. Aby mógł spokojnie i dobrze pełnić swoje funkcje warto zadbać o jego odpowiednie „wyposażenie”.

Dużo się pisało i pisze o witaminach, mikroelementach jako antyutleniaczach czyli wojsku na wolne rodniki. Chciałabym do tego dodać kilka słów o flawonoidach.

Flawonoidy to system ochronny roślin. Przeniesione do naszego organizmu pełnią funkcje obronne. W ogromnym stopniu neutralizują działanie wolnych rodników. Są świetnym rozpuszczalnikiem blaszki miażdżycowej, która w wyniku naszego trybu życia stała się zmorą dzisiejszych czasów – chorób sercowo naczyniowych.

Na skórę działają przeciwzapalnie i przeciwalergicznie. Hamują aktywność kolagenozy i hialuronidazy, dzięki czemu zwiększa się ilość kolagenu w skórze a także kwasu hialuronowego. Poprawiają mikrokrążenie skóry poprzez wzmocnienie ścian naczyń krwionośnych (m.in. przeciwdziałając utlenianiu adrenaliny), zapobiegają teleangiektazjom (rozszerzone naczyńka krwionośne). Chronią przed utlenianiem wit. C, która jest niezbędna do syntezy kolagenu. Co jeszcze bardzo ważne, stanowią naturalny filtr ochronny przed promieniowaniem UV. To rewelacyjne działanie nie dotyczy wyłącznie skóry. Skóra jest lustrem naszego organizmu i tak wygląda jak nasze wnętrze. Tak więc zażywając flawonoidy poprawimy nie tylko nasz wygląd. Odmłodzimy również nasz organizm.

Najlepsze flawonoidy znajdują się w ciemnych owocach i warzywach, takich jak np. wiśnia, czerwone winogrona, czarna porzeczka, jeżyna, borówka, czarny bez, jeżyna, rokitnik pospolity, korzeń żeń-szeń na pospolitym buraku skończywszy. Francuzi jedzą dużo tłustych potraw, jednak zachorowania na miażdżycę i niedokrwistość serca są u nich rzadkie. Dlatego, że spożywają znaczne ilości czerwonego wina. Zawarte w nim flawonoidy neutralizują szkodliwość tłuszczu.

Nie zachęcam tu oczywiście do inwazji na czerwone winoJ. We wszystkim warto zachować umiar. Nasze zdrowie to nasze największe bogactwo.

Lucyna Wiewiórska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz